Program do robienia teledysków, który używam:Windows Live Movie Maker orazAVS video editor.Moja nazwa na Moviestarplanet: Ala FijalkowskaZachęcam do subskryb
Mogę wszystko nie muszę, - takie podsumowanie Puerto Bounce w Puerto Bano Cykam zdjęcia jak kabano Życie to tylko momenty, które wspominasz na starość Puerto Bounce w Puerto Bano Cykam zdjęcia jak kabano Życie to tylko momenty, które wspominasz na starość Puerto Bounce W porcie uskuteczniam lans Sztukę mam w każdym porcie Tak jak
Mogę wszystko, nic nie muszę. 2,294 likes. CEL: 3000 Like Udostępniamy wszystkich :) Piszesz pierwszy = zaczynasz ;3
Zwłaszcza te, które wypowiadamy sami do siebie. Dlatego od całkiem niedawna zaczęłam zwracać uwagę na wszystkie „muszę”, „powinnam” i zastępować je słowem „mogę”. Bo mogę, ale na pewno nie muszę. I właśnie o tym jest ten wpis. Przez ostatni tydzień robiłam mały eksperyment. Na sobie. Chciałam sprawdzić, jak
. »» Agata Dziarmagowska W 2012 roku AGATA DZIARMAGOWSKA wzięła udział w programie 'Mam talent', a następnie w 2014 r. zaprezentowała się w 'X Factor'. Jury było zachwycone. - W końcu przychodzi dziewczyna, która ma błysk w oku, uśmiech na twarzy od samego wejścia i śpiewa utwór, który do niej pasuje. Śpiewasz tutaj najlepiej! Masz taki głos, że możesz stanąć w szranki z największymi - zachwalała Tatiana Okupnik. Przygoda z programem zakończyła się dla Dziarmagowskiej na etapie domów jurorskich. Dzięki temu jednak, gdy inni przygotowywali się do występów podczas odcinków na żywo, ona nagrywała swoją pierwszą piosenkę. Dlatego też wiele osób nazywa Dziarmagowską największą wygraną ostatniej edycji. Tak wiele sukcesów w młodym wieku sprawia, że Agata może 'poszczycić się' sporą rzeszą tak zwanych hejterów. - Ludzie, którzy uważają mnie za arogancką, rozpuszczoną małolatę przeżywają lekki szok, widząc, jak idę z mamusią za rączkę (śmiech) - powiedziała Agata w rozmowie z wzbudziła zainteresowanie szwedzkiego producenta - Marka Tyspera, który oczarowany jej charyzmatycznym sposobem śpiewania i rapowania, zaproponował współpracę. Za sprawą wytwórni Warner Music artystka zaczyna podbój nie tylko naszego kraju, ale i świata. Podpisany kontrakt zakłada promocję jej debiutanckiej płyty w Polsce i krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Oto podkład MIDI i audio/mp3 do piosenki mającej swoją premierę 15 maja w Radiu Eska - MOGĘ WSZYSTKO, NIC NIE MUSZĘ. Polecamy! Mogę mieć rogatą duszę, mogę wszystko, nic nie muszę! Pragnę żyć z całych sił. Chcę spróbować każdy smak, całe życie jest przede mną właśnie tak, to mój czas... idź do utworu zamknij okno
Skip to content Muszę? Nic nie muszę. Nic nie muszę. spotykam się z różnymi narzekaczami. Ta praca mi się […] Ciągle spotykam się z różnymi narzekaczami. Ta praca mi się nie podoba. Mówią. Dzielnica, w której mieszkam jest słaba. Wtórują im następni. Jakby ktoś im kazał żyć takim życiem, a nie innym. Jakby nie mogli się ogarnąć. Nie tak dawno temu nauczyłem się jednej ważnej rzeczy, którą kieruję się teraz w życiu, żeby nie wiem co… Nic nie muszę. A już na pewno nie muszę robić niczego, co mi się nie podoba. Przyznać się kto nie słyszał o piramidzie potrzeb Masłowa… Nie słyszał? To idealny moment do nadrobienia. Założenie jest proste… jest kilka rodzajów potrzeb. Im niżej w piramidzie się one znajdują, tym ważniejsze jest, by człowiek je zaspokoił, tym ważniejsze dla nas samych one są. Bez spełnienia potrzeb z niższej półki, za te z wyższej nie powinniśmy się brać. Więcej tutaj. Do powyższej prawdy ja dołożyłem niedawno od siebie parę groszy… tylko potrzeby pierwszego poziomu są ważne do spełnienia. Tylko potrzeby – nazwijmy je – fizjologiczne, są tymi, które naprawdę musimy zaspokoić. I to nie wszystkie. Ciężko wyobrazić sobie życie bez jedzenia, picia, spania, czy załatwiania potrzeb fizjologicznych. Ciężko też wyobrazić sobie życie bez powietrza. A wszystkie pozostałe potrzeby? Jasne – może i dla części z nas niektóre wydają się ważne. Może i jest nawet kilka, które wydają się jeszcze ważniejsze, aniżeli ważne. Ale wiecie co? Bullshit i tyle. Ważne jest to, bez czego obejść się nie można. Reszta jest mało istotna. Reszta jest ulotna. Reszta jest po prostu naszą zachcianką. Czymś, czego chcemy, a nie czego potrzebujemy. Po co więc przejmować się tym, co niespecjalnie istotne? Co nie jest nam do końca potrzebne do życia? Tym bardziej jeśli jest to w dodatku coś, czego nie chcemy? Dla wszystkich narzekających na swoje życie, mam jedną radę… którą się podzielę, nawet obudzony w środku najmocniejszego snu: nikt Ci nie każe tego robić. Nie podoba się? Rzuć to. Albo zmień. Kto każe komu mieszkać w tym miejscu, a nie innym? Kto każe komu pracować w tej firmie, a nie innej? Kto każe komu spotykać się z tymi konkretnymi ludźmi? Kto każe komu brać udział w wyścigu szczurów? Kto każe komu kupować najdroższy samochód? Nikt. Robisz to wszystko, bo tego chcesz. A jeśli nie chcesz? Jeśli Ci się to nie podoba? To zmień to. Rób to, czego chcesz. Co sprawia Ci radość. Koniec i kropka. Nie narzekaj, tylko zmień. Na co dzień edukujemy i pomagamyZapisz się do listy mailingowej i bądź członkiem społeczności ponad 1000+ subskrybentów zainteresowanych tematami FinTech i marketplace. Nie wysyłamy niechcianych treści. Zawsze też możesz się szybko i bezpiecznie z listy wypisać. 2 komentarze […] Oczywiście, że w dzisiejszych czasach te “dwa życia” przeplatać się mogą nader często. Ale tu jest właśnie pies pogrzebany. Mogą. Nie muszą. Mogą, o ile na to pozwolimy. […] […] Teraz już w końcu i ja to wiem. Ja jestem właśnie taką osobą. Osobą, której codzienna rutyna ciąży. Nawet jeśli związana jest ona z tym, co przecież uwielbiam robić. Jestem osobą, która może publikować coś w momencie gdy tego chce, gdy czuje wenę, natchnienie, gdy ma ochotę to zrobić, gdy sprawia mu to przyjemność. I nie ma co narzucać sobie konkretnych ram czasowych, że dzisiaj MUSI wyjść to, czy tamto. Nic nie musi. Co najwyżej może. […] Comments are closed. StrategiaGo-to-market strategy, strategie biznesowe, IT, marketingowe, płatnościowe MarketingRegulacjeConsulting, doradztwo i wdrożenie. Od krajowych i międzynarodowych regulacji, po standardy i zalecenia branżowe. Software development Pomagamy firmom z FinTech i marketplaceButikowa firma consultingowa wyspecjalizowana w branżach FinTech i marketplace. Pomaga budować produkty, które zmieniają świat handlu i finansów na całym świecie. Założona w 2019 r. przez Karola Zielinskiego. © Copyright 2019 - 2022 | All Rights Reserved | Powered by Zielinski & co Page load link Polski Go to Top
TRANSKRYPCJA: Ilekroć słyszę, że mogę wszystko tylekroć gdzieś z tyłu głowy zapala mi się czerwona lampka wątpliwości: „Really? Mogę wszystko?” „Naprawdę mogę osiągnąć wszystko o czymkolwiek bym nie pomyślał? No to zróbmy eksperyment: chciałbym zostać światowej sławy baletmistrzem. Takim, którego zwiewny taniec porywa tłumy, zapiera dech w piersiach i dla widzów jest przeżyciem mistycznym! Obiecuję, że będę długo i wytrwale ćwiczył. Kupię sobie baletki i jedwabny trykot. Wezmę prywatne lekcje u najlepszych, będę studiował aerodynamikę baletowych ruchów i teorię rytmiki… Włożę w to olbrzymi i konsekwentny wysiłek… I co? Jak myślisz? Uda mi się?. Odpowiedź wydaje się oczywista – otóż nie uda mi się zostać światowej sławy baletmistrzem nie tylko dlatego, że osobiście nie znoszę tańczyć. Również nie dlatego, że brakuje mi predyspozycji psychicznych i fizycznych do tego, by to zamierzenie zrealizować. Przyczyną dla której szanse na zrealizowanie tego zamierzenia są bliskie zeru jest głównie to, że nie wszystkim wszystko się może udać. Jeśli nie wierzysz – sięgnij do statystyk. Otóż nie wszyscy zostają milionerami, gwiazdorami kina, czy miss świata. Komuś i owszem to się może udać i są tacy, którym się to udaje. Jednak wraz z pojawiającym się w przestrzeni szczęśliwcem musi siłą rzeczy pojawić się cała masa tych, którym się nie udaje. Zwycięzca jest zwycięzcą między innymi dlatego, że wokół niego jest cała masa przegranych. Spróbuję wytłumaczyć ten mechanizm posługując się prostym przykładem. Otóż kiedy jeszcze bylem dziennikarzem, jedne z moich nauczycieli, przedstawiciel starej dziennikarskiej i już nieistniejącej szkoły opowiadał mi o pewnej hiszpańskojęzycznej gazecie, która w całej swojej historii nie zorganizowała na swoich łamach ani jednego konkursu dla czytelników. Kiedy zapytano redaktora naczelnego, z czego wynika taka a nie inna redakcyjna polityka odparł, że każdy konkurs tak naprawdę przynosi więcej złego niż dobrego. Otóż, kiedy w prasowym konkursie ogłoszonym w gazecie czytanej przez sto tysięcy czytelników można wygrać ekspres do kawy, to w finale tegoż konkursu otrzymujemy jednego zadowolonego obdarowanego ekspresem czytelnika i dziewięćdziesiąt dziewięć tysięcy dziewięciuset dziewięćdziesięciu dziewięciu rozczarowanych. Każdy zwycięzca generuje przegranych. Na tym polega życie. A to z kolei oznacza, że nie wszyscy mogą wszystko. I owszem wszyscy mają potencjał osiągnięcia wszystkiego, lecz nie wszystkim będzie dane z tego potencjału skorzystać. Ale przyjrzyjmy się innemu implementowanemu nam przekonaniu – mówi ono, że jeśli stworzymy biznes z odpowiednią wizją, talentem, samozaparciem i konsekwencją to osiągnięcie sukcesu prędzej czy później tak czy siak nastąpi. Że stosując odpowiednie techniki zarządzania, kompletując kompetentny zespół w efekcie otrzyma się nagrodę pod postacią świetnych wyników. Jednak – na co zwraca uwagę Kahneman – „porównywanie spółek lepiej i gorzej sobie radzących to w znacznej mierze porównywanie spółek, którym się bardziej lub mniej poszczęściło.” Istnieje bowiem czynnik ślepego trafu, odpowiednio skonfigurowanych szans i okazji oraz przepotężna siła zbiegu okoliczności, które wszystkie razem są tak samo decydujące, jak talent, umiejętności i wizjonerski pomysł. Jednym się udaje innym nie. Jedni osiągają „wszystko”, a drudzy niestety nie. Ale jest jeszcze jeden czynnik, który stawia pod znakiem zapytania prawdziwość obietnicy, karzącej nam wierzyć w to że osiągniemy cokolwiek sobie wymarzymy. Otóż istnieje jeszcze pozycja startowa. Stan zastany. Poziom, czy miejsce w życiu i świecie z którego do tego obiecanego „możesz wszystko” startujemy. Nie wszyscy mamy dokładnie taki sam układ szans i możliwości na początku drogi. I sięgnę tutaj wyłącznie do jednego przykładu – otóż miałem okazję kiedyś pobyć przez chwilę w szpitalnym oddziale onkologii dziecięcej. I powiem ci jedno – kiedy widzisz kilkuletniego dzieciaka z ogoloną głową, który po dializie jest tak słaby, że nie jest w stanie samodzielnie wdrapać się na inwalidzki wózek to ostatnią rzeczą, która przyjdzie ci do głowy jest przekonanie, że wszyscy w życiu mogą wszystko! Bo dzielą nas nie tylko talent i predyspozycje, nie tylko życiowe szczęście i otwierające się przez nami okazje, ale też właśnie możliwości. Życie nie jest sprawiedliwe – możliwości nie są równe, nigdy nie były i nigdy też nie będą. Co zatem zrobić? Co począć z tak fatalnym, jak by się mogło wydawać założeniem. Otóż najgorsze co możesz zrobić to nie robienie niczego. To poddanie się jakże bezpiecznemu dla naszego ego wytłumaczeniu, że przecież nie ma po co się starać, bo i tak śmietankę życiowego tortu zgarnie jeden zwycięzca otoczony potężnym wianuszkiem przegranych. Wówczas popełniasz dokładnie taki sam błąd, jak wtedy kiedy wierzysz tym wszystkim scenicznym motywatorom przekonującym że możesz osiągnąć sukces w balecie. Tyle, że teraz ten błąd jest w drugą stronę. Z jednej skrajności wpadasz w drugą. Z ekscytującego napompowania motywacji sukcesu wpadasz w usypiającą apatyczną stagnację, karmioną nieustannym przekonującym wytłumaczeniem, że i tak nic się nie może udać. I wielu ludzi idzie tą drogą. I czynią w ten sposób sobie taką samą krzywdę, jaką czynią sobie mamiąc się mrzonkami o nieskończonych możliwościach, wizją bogactwa, sławy, popularności i innych iluzji. Rezygnują z robienia czegokolwiek, przez co sami sobą podtrzymują istnienie tego dualnego oszukańczego systemu, na którego jednym biegunie jest obietnica zwycięstwa, a na drugim gorycz przegranej. Każde ekstremum jest zawsze złe. Niezależnie od tego z której jego strony stoisz, po której się opowiadasz i w jaki ekstremizm wierzysz. Bo życie, nasze życie tak naprawdę w 99% przebiega pośrodku. Pomiędzy tymi dwoma skrajnościami. A pośrodku istnieje pewien rodzaj kompromisu, który zawieramy z naszym własnym życiem. W tym kompromisie nie wierzymy ani w to, że możemy wszystko, ani też w to, że nie możemy nic. Nie mamimy swego mózgu obietnicami wziętymi z kosmosu, których spełnienie graniczy z cudem, ale też nie poddajemy się nurzając w wegetatywnym nicnierobieniu. Nie wierzymy krzykaczom obiecującym świecidełka, ale też nie wierzymy tym z naszych znajomych, którzy, chcąc usprawiedliwić własną niemoc, nas również do takiej niemocy usiłują przekonać. Bo statystycznie niskie prawdopodobieństwo zarobienia milionów nie oznacza wcale, że nie możesz zarabiać więcej niż teraz. Nikła szansa na to, że zwiążesz się z miss czy misterem świata nie oznacza, że nie możesz znaleźć świetnego, kochającego partnera, z którym spędzisz satysfakcjonujące, pełne przyjaźni i wsparcia życie. To, że raczej nie zostaniesz astronautą podbijającym przestrzeń kosmiczną w poszukiwaniu nowych planet i kosmitów, nie oznacza, że nie możesz w życiu wykonywać satysfakcjonującej pracy, którą po prostu lubisz. Bo wbrew pozorom, możemy naprawdę wiele, a mówiąc precyzyjnie: zazwyczaj możemy dokładnie tyle ile jest nam potrzebne by znacznie polepszyć swój los. Bo ile tak naprawdę potrzebujesz samochodów? Siedem, dwadzieścia, a może pięćdziesiąt? A ile mieszkań i willi z basenem? Na pewno trzy czy pięć? Masz może zdolność bilokacji, by móc w jednym czasie korzystać w tych wszystkich aut i apartamentów? A ile potrzebujesz jedzenia? Na pewno codziennie rano musisz jeść jajecznicę z truflami, a co wieczór homara? Wbrew pozorom to nie my potrzebujemy tych wszystkich rzeczy, a wyłącznie nasze ego. My tak naprawdę do spełnionego życia nie potrzebujemy aż tak wiele jak nam się wmawia. Oczywiście w posiadaniu nie ma niczego złego – rozumny milioner tworzy miejsca pracy i sprawia, że iluś ludzi żyje dzięki jego sprytowi, szczęściu i pracy. Jednak ten sam milioner zarabiający wyłącznie dla samego zarabiania jedynie trwoni swój potencjał. Nie ma w tym wówczas niczego dobrego. Podobnie jak niczego dobrego nie ma w biedzie. Bycie biednym nie jest godne naszego człowieczeństwa, naszych potrzeb oraz możliwości niesienia pomocy innym. Pamiętasz co mówiłem o skrajnościach – są po prostu złe, niezależnie od tego po której ze stron się sami lokujemy. I tak samo złe i nieproduktywne jest postrzeganie świata jedynie za pomocą tych skrajności. Kiedy dasz sobie wmówić że możesz wszystko i niestety jak większość, tego wszystkiego jednak nie osiągniesz, to będziesz się czuł zawiedziony, oszukany i potraktowany niesprawiedliwie przez życie. Kiedy zaś uznasz, że nie możesz niczego, bo cokolwiek byś nie zrobił to i tak nie polepszysz swego losu, bo jak mówi Franklin właśnie dołączyłeś do tych, którzy umierają w wieku dwudziestu pięciu lat ale czekają z pochówkiem aż do siedemdziesiątki. Kiedy dawniej pracowałem z ludźmi chcącymi zrzucić kilogramy nigdy im nie tworzyłem wizji pięknej wysportowanej sylwetki, czy wyglądu misss uniwersum. Mówiłem jedynie, że już kilka kilogramów mniej zazwyczaj wystarcza by się lepiej poczuć. Ale by te kilka kilo można było zrzucić, trzeba zacząć od zrzucenia stu gram. Zaś żeby to było możliwe trzeba przestawić w swojej własnej głowie sposób myślenia i widzenia siebie w świecie. Zamiast więc myśleć kim możesz, czy kim nie będziesz w stanie stać się za dziesięć lat, pomyśl co możesz zrobić właśnie teraz? Jaka zmiana jest w twoim zasięgu w ciągu dzisiejszego dnia. Tu i teraz. Właśnie w tej chwili. Kiedy się nad tym głębiej zastanowić okaże się, że zawsze coś można zmienić. I zazwyczaj ta mała zmiana nie wymaga od nas jakiegoś niebotycznego wysiłku. Żeby przenieść górę trzeba nie lada siły, ale usunięcie z drogi przed nami jednego przeszkadzającego nam kamienia, czasem wymaga dużo mniej siły niż można byłoby się spodziewać. I od razu wygodniej się idzie. Znam ludzi, którzy w ten sposób, kamyk po kamieniu dokonywali istotnych zmian w sowim życiu. Udawało im się nie dlatego, że wierzyli iż mogą wszystko ale dlatego że podejmowali próby zrobienia czegokolwiek. W efekcie nie otrzymywali sławy, bogactwa czy innych precjozów. Jednak sprawiali, że zaczynało im się po prostu lepiej żyć. A czyż już samo to nie jest warte zachodu? Ja tymczasem rozważę jeszcze raz swoje zainteresowanie baletem! Pozdrawiam
LyricsMogę wszystko, nic nie muszęLast update on: April 22, 2022
mogę wszystko nic nie muszę podkład